Singapur schronieniem dla miliarderów w koronakryzysie
3 min read
Jak podała agencja Bloomberg, miliarderzy, głównie z krajów Azji Południowo-Wschodniej, uważają Singapur za bezpieczną przystań w czasie kryzysu. Przybysze wywołali boom inwestycyjny, kupując biura, samochody i mieszkania.
Singapur od dawna przyciąga bogatych Chińczyków, Indonezyjczyków czy Malezyjczyków, którzy do tej pory przyjeżdżali raczej na krótkie wizyty – na zakupy, pograć w lokalnych kasynach czy poddać się badaniom medycznym w światowej klasy klinikach.
W czasie pandemii koronawirusa wielu bogatych ludzi, zwłaszcza z Azji Południowo-Wschodniej spędza w Singapurze całe miesiące. Zamożni ściągają na miejsce swoje rodziny, a wielu z nich zamierza zamieszkać w tym mieście-państwie na stałe.
Bloomberg cytuje Stephana Repkowa, założyciela Wealth Manegament Alliance, który mówi, że „bogaci, którym łatwo decydować o miejscu życia, wybierają teraz Singapur”. Dodaje, że przez ostatnie 12 miesięcy dwóch z jego klientów zostało rezydentami Singapuru, a inni mają taki zamiar.
Miliarderów przyciąga niska zachorowalność i śmiertelność na Covid-19. Według Johns Hopkins University, w Malezji i Indonezji wskaźniki śmiertelności na jednego mieszkańca są odpowiednio ponad 10 i 30 razy wyższe niż w Singapurze.
Od 2019 r. liczba firm zajmująca się w Singapurze obsługą biznesów zamożnych rodzin wzrosła dwukrotnie ‒ do ok. 400. Są to między innymi biura obsługujące chińskiego miliardera Shu Pinga z Haidilao International Holding Ltd. czy współzałożyciela Google Sergeya Brina. Napływ aktywów spowodował także dynamiczny rozwój się globalnych banków.
Jednak ma to także inne skutki. Nie może dziwić, że ten trend, przyczynił się do wzrostu cen singapurskich nieruchomości czy popytu na luksusowe dobra i usługi, takie jak na przykład karty członkowskie w klubach golfowych czy kolacje w dobrych restauracjach.
Według Bloomberga „Zaostrzenie zasad wjazdu na granicach spowodowane wzrostem liczby zakażeń koronawirusem i odwołanie wydarzeń takich jak Światowe Forum Ekonomiczne mogą częściowo zahamować wyjazdy bogatych do Singapuru”, daje jednak, że najprawdopodobniej będzie to krótkotrwały efekt.
Dla Singapuru, który bardziej niż inne azjatyckie kraje polega na handlu i otwartych granicach, lockdown i ograniczenia w podróżach są sporym problemem. Wprowadzając restrykcje, w dłuższej perspektywie może stać się on nieatrakcyjny dla globalnych inwestycji. Jednakże brak kontroli nad wirusem może z kolei spotkać się z krytyką polityki władz Singapuru i utratą przez niego „reputacji bezpiecznego centrum regionalnego”.
Stephan Repkow jest jednak dobrej myśli: „Ostatni wzrost zachorowań to przykra sprawa, ale ostatecznie wyjdziemy z tego. Singapur jest w stanie poradzić sobie z kryzysem w bardzo aktywny i efektywny sposób”.
pp /źródło: Bloomberg.com
źródło ilustracji: Pixabay.com